niedziela, 5 grudnia 2010

Romans wszech czasów Chmielewska Joanna


obrazek


ZAJRZYJ DO KSIĄŻKI

Za drzwiami stał obcy człowiek, wyglądający dość gburowato.
- Są tu kury? - spytał niegrzecznym tonem. Szaleństwo zakotłowało się we mnie. Co za bydlę jakieś, budzi mnie o wpół do szóstej rano, żeby pytać o kury!!!
- Nie - warknęłam, usiłując zamknąć drzwi. Facet je przytrzymał.
- A co? - spytał niecierpliwie.
- Krokodyle - odparłam bez namysłu, bliska uduszenia go gołymi rękami. Antypatyczny gbur jakby się zawahał.
- Angorskie? - spytał nieufnie.
Tego było dla mnie doprawdy za wiele. O wpół do szóstej rano angorskie krokodyle...!!!
- Angorskie - przyświadczyłam z furią.
- Wyją do księżyca.
- Marchew jedzą?
- Nie, nie jedzą! Trą na tarce! O co, u diabła, panu chodzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz